piątek, 28 czerwca 2013

Tathata - Akceptacja


Tathata - Akceptacja - każdy, kto był w moim gabinecie widział ten obraz. Namalował go dla mnie Brett Smith, Australijczyk wiele lat mieszkający w Polsce. Poznaliśmy się dzięki fejsbukowi :) Urządzając gabinet na Bielskiej wymarzyłam sobie specjalny obraz, który będzie przeznaczony na to miejsce i do tych okoliczności. Napisałam do Bretta i poprosiłam Go o to, by namalował mi "terapię, akceptację i opale". Tak oto powstała "Tathata", co oznacza "To", a z angielska "Thatness". Jest namalowana aborygeńską techniką malarstwa kropkowego, która ma moc leczenia energii.
Czasem, gdy pracuję, patrzę na ten obraz i otwieram się na inspirację. Pomaga...

Thanks, Brett :*

środa, 26 czerwca 2013

Śmiertelni nieśmiertelni



Porusza mnie ta książka do żywego, a jak siadam i chcę coś o niej napisać, to słowa nie chcą płynąć. Domyślam się dlaczego…  Treya i Ken Wilber dotykają dna duszy, poruszają serce… i jak tu takie rzeczy opisać słowami? Nawet napisałam już jeden tekst o tym, ale przeczytałam go kilka dni później i był tak płaski i nadęty, że cały skasowałam. 
„Śmiertelni nieśmiertelni” to opowieść o człowieku, o każdym z nas. Autorzy, szczególnie Ken, to bardzo znani ludzie. Ken jest nauczycielem duchowym, filozofem, autorem wielu książek. Patrząc na takich ludzi z boku, można sobie wyobrazić, że są doskonali, a myśląc to sadzimy, że nie dotyczą ich nasze zwykłe ludzkie sprawy. W książce jednak spotkałam zwykłych ludzi, którzy bez wstydu opowiadali o swoim człowieczeństwie. To opowieść o miłości, lęku, śmierci, poszukiwaniach duszy, o myślach i egoizmie. (jedna z bardziej zapamiętanych przeze mnie scen, to scena, w której sfrustrowany Ken bije Treyę). Na każdej stronie książki spotykałam samą siebie i innych ludzi; i jedno jest pewne – wszyscy jesteśmy tacy sami. Boimy się utraty miłości, boimy się cierpienia i śmierci, tracimy nad sobą panowanie, bywamy głupi, bywamy też mądrzy, uciekamy i wracamy. I w tym wszystkim właśnie jesteśmy doskonali i pełni.  

Jeśli masz ochotę dotknąć prawdy o sobie, przeczytaj „Śmiertelnych nieśmiertelnych”. Ta książka budzi w sercach miłość i współczucie - do nas samych i do wszystkich ludzi. 

piątek, 14 czerwca 2013

Wiersz w pełni (Księżyca)


Napisałam ten wiersz około miesiąca temu, po którejś sesji mojej terapii własnej (była właśnie pełnia Księżyca). Zainspirował mnie też Ken Wilber  swoją książką "Krótka historia wszystkiego".

Tak właśnie rozumiem terapię...
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Wiersz w pełni (Księżyca)

Zbieram rozrzucone okruchy siebie

Porzuciłam je kiedyś... dlaczegoś...
Wyparte
Wyklęte
Niechciane
Straszące
Jak mówi Wilber - robią w sutenerze.
Zbieram rozrzucone okruchy siebie
Siebie wściekłej
Siebie żywej
Siebie mówiącej
Siebie agresywnej
Siebie erotycznej
Siebie na tak i na nie
Siebie istniejącej
Siebie ważnej
Siebie ukochanej
Siebie zasługującej
Siebie prawdziwej
Siebie przytomnej
Siebie nieodpowiedzialnej
Siebie nieprzemyślanej i nieskalkulowanej.
Sklejam się, nawołuję, odnajduję, odkrywam...
Stoję co raz mocniej na nogach
Sama dla siebie
Co raz bardziej jestem, co raz rzadziej bywam.