piątek, 14 czerwca 2013

Wiersz w pełni (Księżyca)


Napisałam ten wiersz około miesiąca temu, po którejś sesji mojej terapii własnej (była właśnie pełnia Księżyca). Zainspirował mnie też Ken Wilber  swoją książką "Krótka historia wszystkiego".

Tak właśnie rozumiem terapię...
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Wiersz w pełni (Księżyca)

Zbieram rozrzucone okruchy siebie

Porzuciłam je kiedyś... dlaczegoś...
Wyparte
Wyklęte
Niechciane
Straszące
Jak mówi Wilber - robią w sutenerze.
Zbieram rozrzucone okruchy siebie
Siebie wściekłej
Siebie żywej
Siebie mówiącej
Siebie agresywnej
Siebie erotycznej
Siebie na tak i na nie
Siebie istniejącej
Siebie ważnej
Siebie ukochanej
Siebie zasługującej
Siebie prawdziwej
Siebie przytomnej
Siebie nieodpowiedzialnej
Siebie nieprzemyślanej i nieskalkulowanej.
Sklejam się, nawołuję, odnajduję, odkrywam...
Stoję co raz mocniej na nogach
Sama dla siebie
Co raz bardziej jestem, co raz rzadziej bywam.

2 komentarze:

  1. Uwielbiam Wilbera...
    Uwielbiam, kiedy zwiększa się moje poczucie pełni...

    OdpowiedzUsuń
  2. Może to dobrze, że ta droga nie ma końca. Choć bywa to czasem frustrujące.

    OdpowiedzUsuń